Dziś już 3 stycznia , jak ten czas szybko leci.Teraz po nowym roku odliczam dni do końca terapii, przewidziane zakończenie jest na 17 marca .Mam nadzieje że już nic złego się nie stanie.W tej chwili jestem po 37 strzale, czuje się nawet nieżle chociaż mięśnie bolą mnie nadal. Najgorzej jest w nocy , gdyż nie mogę spać i męczę się do 3 nad ranem i wtedy najbardziej mnie bolą nogi .Wczoraj też kiedy położyłam się spać , zrobiło mi się strasznie zimno , a w mieszkaniu jednak było ciepło .Takie telepanie mam przy temperaturze 37.5, a ja w sumie taką temperature mam zawsze teraz na terapii.We wtorek mam spotkanie z Marcinem , który też jest chory na to co ja.Nie pamiętam , kiedy my się ostatnio widzieliśmy.On terapie zaczynał , jak dobrze sobie przypominam w czerwcu.A my widzieliśmy się chyba ostatnio w lipcu.Ciekawa jestem jak on teraz wygląda , mówił mi że schudł (to też jeden ze skutków ubocznych w terapii) , ja też znowu zjechałam z wagi , a tak bym chciała bardzo przytyć.Nie mogę już na siebie patrzeć , tak strasznie jestem szczupła.Marcin przed terapią nie wyglądał jak mięśniak , też był szczupły.Pewnie teraz jak ludzie popatrzą na nas z daleka , będą mieli niezły ubaw.Dwoje wychudzonych , zamulonych ludzi hehe.Kawał drogi ma przed sobą , mam nadzieje że szczęśliwie dojedzie. Dziś i wczoraj czytałam dwa ciekawe blogi; http:aniakotłowska.blog.pl oraz http:nowakdriana.blog.interia.pl Warto poczytać.A najgorsza rzecz to taka , że od dwóch dni nie działa mój czat na prometeuszach.Siedzi tam jakiś wirus i nie chce wyleść, W sumie to ciekawe wlazł wirus do wirusków hehe , na nas zakażonych wirusem c mówi się wiruski. |
nie dostałam na przybranie masy ciała , a lekarka zleciła mi usg jamy brzusznej, oczywiście wtedy jeszcze nic mi nie powiedziała , że coś podejrzewa i kazała przyjść z wynikiem usg.Tak też zrobiłam , poszłam z tym wynikiem , i znowu nic .Usg było w jak najlepszym porządku , nic nie wykazało.Ale lekarka nie chciała mi odpuścić , powiedziała mi ,że trzeba wykluczyć wszystkie choroby wątroby . Zastanawiałam się wtedy , co ona chce mi wyszukać , lekko podwyższone próby a ona robi jakieś halo , nie wiadomo o co.Skierowała mnie do poradni hepatologicznej i powiedziała mi między innymi , że trzeba brać też pod uwagę ,że mogę być zakażona wirusami b lub c. Jak pisałam wcześniej o tych wirusach wtedy to ja nic nie wiedziałam . I właśnie tam w tej poradni hepatologicznej , po wielu badaniach dowiedziałam się , że jestem zakażona wirusem typu C.Dlatego dziś mogę jej podziękować , że dzięki niej wiem o mojej chorobie. Żyjąc dalej w nieświadomości , pewnie nie doczekałabym moich wnucząt hehe , a tak mam większe szanse.Wirus ten bowiem przez wiele, wiele lat może wcale się nie ujawniać.Ja też tak miałam , nie było u mnie żadnych objawów . Mówią o tym wirusie cichy zabójca , i jest w tym racja , gdyż może siedzieć cicho nawet 30 lat i nic się nie dzieje a może też zaatakować nie wiadomo z kąd , tyle że wtedy może być już za póżno , bo może być już marskość.Gdyby wszyscy interniści baczniej nam się przyglądali i więcej wiedzieli na temat tych chorób , zapewne byłoby mniej zakażonych. Ale nie każdy trafia na taką internistkę jak ja.
Przyszedł nowy rok co on mi przyniesie?Mam nadzieje że przede wszystkim zdrowie no i tego minusika.My zakażeni tylko o tym myślimy i marzymy , a reszta sama się spełni .Chyba już wspominałam , że istnieje strona, dla nas zakażonych Prometeusze jest tam czat i poruszamy różne tematy dotyczące właśnie nas.Poruszaliśmy też temat picia alkoholu na terapii .Dochodzę do wniosku że ludzie wcale, ale to wcale nie przejmują się leczeniem i niektórzy potrafią pić nawet na terapii.Nie rozumie takich osób przecież samo to , że zakażona wątroba nie toleruje alkoholu, żadnego (grozi nam przecież marskość , a potem rak) to jeszcze dostają od NFZ darmowe leczenie , które jest cholernie drogie i po prostu zaprzepaszczają coś , na co inni chorzy czekają latami.Po co oni starali się o leczenie skoro i tak piją.Nie boją się konsekwencji takich jak: zmieszanie alkoholu z lekami , nie wiadomo jaka może nastąpić reakcja , co może się wydarzyć .Ja znam taką osobę , która się napiła na leczeniu , o mały włos aby straciła życie .Także takie osoby powinny się zastanowić czy chcą być zdrowe , czy jeszcze bardziej chore.
Skumentuj |
Wkrótce nowy rok, aby był lepszy niż ten który odchodzi.Mijający dla mnie był okropny , dopiero teraz zobaczyłam jak mogę polegać na znajomych, koleżankach a nawet rodzinie .Jakoś tak się stało że wszyscy o mnie zapomnieli , no ale cóż prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie-jak to mawiają.Rok ten dał mi dużo do myślenia , czasami mam wrażenie , że nikt mnie nie rozumie mam ochotę spakować się i uciec jak najdalej od wszystkich.W niedziele czytałam pięknego bloga , napisała go kobieta, która przez 8 lat walczyła z rakiem jajników , leczenie przechodziła strasznie , ale nigdy się nie poddawała walczyła do końca, tak bardzo chciała żyć , ja jej zazdrościłam jednego, tego że miała wokół siebie tyle wspaniałych ludzi którzy do końca jej nie zostawili , wspierali ją w każdy możliwy sposób.Dlaczego takich ludzi jest tak mało?
W środę jak pisałam miałam 36 strzała , a dzisiaj po południu zaczęły występować jego skutki . Zaczęłam robić się coraz słabsza , tak jakby coraz bardziej brakowało mi sił , szybko się męczyłam , do tego doszły silne bóle mięśni tym razem.Kiedy tak się dzieje zaczynam popadać w nicość dopada mnie dołek , wszystko mnie denerwuje .Zakładam słuchawki na uszy i włączam muzykę na full . Dziwne , że tak głośno słucham , bo w telewizji denerwuje mnie głos , a tu tak głośno słucham.Jestem taka jakaś rozbita, wszystko jest takie beznadziejne.W trakcie leczenia najgorsze dla mnie jest to ze pogubiłam kontakt z dziećmi i wiem że tak jest, tylko ja nie potrafię tego naprawić obwiniam się za to i nie robię nic.Zastanawiam się czy po leczeniu odbuduje to wszystko co teraz się popsuło?
Skumentuj |
Święta , święta i po świętach.
Dzisiaj drugi dzień świąt , pogoda do bani , zero śniegu , wiatr , pogoda jest naprawdę fatalna .W sumie dzień jak każdy inny , na leczeniu wszystko dla mnie jest takie monotonne.Wchodzę na blogi innych ludzi i czytam , jednym z nich jest blog Marcina którego znam osobiście , też jest chory na to co ja , również na leczeniu.Dzwonimy do siebie gadamy i piszemy na gg , ale kiedy pytam jak się czuje , mówi że wszystko ok daje rade.Dopiero z tego bloga , który pisze on dowiaduje się prawdy , wcale u niego nie jest tak kolorowo jak mi mówi , żle znosi terapie i ma dosyć , ale po co on mnie okłamuje czy myśli że ja nie wiem jak jest na leczeniu, wiem to doskonale , myślę że warto jest się wygadać .Wczoraj u mnie była koleżanka i w pewnym momencie zarzuciła mi że ja w kółko gadam o chorobie , może i tak gadam , ale ja potrzebuję się wygadać , czy trudno to zrozumieć , chciałabym uświadomić wszystkich w około jaka to niebezpieczna choroba, chciałabym aby chociaż jedna osoba zrobiła sobie ten test na wirusa c i b .Niestety nikogo nie udaje mi się namówić , wszyscy mają gdzieś moje argumenty , wolą nie wiedzieć a przecież wiedzą przez co ja przechodzę.Powiedziała mi nawet że jeśli by miała taką chorobę , to nigdy by się nie poddała takiemu leczeniu , a ona jest pielęgniarką i ciągle jest narażona na takie niebezpieczeństwo .Zresztą jej mąż jest lekarzem i ma takie same zdanie jak ona.I gdzie tu logika?
Skumentuj |
23 grudnia 2009 | |
Jutro wigilia , a ja dziś jestem po 36 zastrzyku , coraz trudniej mi się je robi , chyba mój organizm ma dosyć tego kłucia , ale nawiasem mówiąc to tacy cukrzycy , oni się kują nawet kilka razy dziennie , serdecznie im współczuję Od rana pełno pracy , wszystko trzeba zrobić na święta i najważniejsze na wigilie. Ja dziś czuje się nie za specjalnie dobrze , jestem jakaś słaba , boli mnie kręgosłup , stopy ogólne zmęczenie .Dzień nerwowy , chyba te moje tabletki na nerwy już mało działają , więc wypiłam meliske , tyle że po niej zrobiłam się senna i tak w koło macieju , jak tak żle to tak niedobrze i jak tu dogodzić człowiekowi?W tym roku postanowiłam , że nie będę dzwonić z życzeniami świątecznymi, zobaczę kto o mnie pamięta , tak naprawdę to wszyscy o mnie już dawno zapomnieli ,może przez tą chorobę. Czuję się taka bezużyteczna jak byłam zdrowa i miałam siłę starałam się pomagać wszystkim na około i o wszystkich pamiętałam ale teraz kiedy ja najbardziej tego potrzebuje jakoś wszyscy o mnie zapomnieli . Jedna koleżanka jest ze mną w stałym kontakcie , ale to ja do niej biegam , ona jest w ciąży , która jest zagrożona i nie może nigdzie chodzić, także tylko jej mogę się wygadać i oczywiście mam jeszcze 2 osoby które poznałam dzięki czatowi .Naprawdę mogę na nich liczyć ,ale jedna jest wada mieszkają ode mnie zbyt daleko abym mogła się z nimi kontaktować , zostaje tylko telefon , czat i gg.Tak naprawdę to wszystko znoszę tak jak znoszę tylko dzięki im.Stawiają mnie do pionu kiedy łapie doły .Dzięki Wiola i Marcin.
|
|